Polska ma obecnie jedną z najniższych stóp bezrobocia w Unii Europejskiej, wynoszącą zaledwie 3,8% (w porównaniu z 7,3% w UE-27). Podobnie jednak jak w wielu innych krajach europejskich, znacząca liczba branż boryka się ze znacznym niedoborem kwalifikacji.
Z ostatniego badania przeprowadzonego przez ManpowerGroup wynika, że 75% pracodawców zgłasza trudności w obsadzaniu stanowisk w wielu zawodach. Branże, w których występują szczególne braki, to sektor produkcyjny, handel i naprawa samochodów oraz budownictwo.
Również w branży IT niedobór wykwalifikowanych pracowników jest szczególnie dotkliwy. Polskie firmy informatyczne borykają się obecnie z brakami rzędu 50 000 specjalistów, a w ciągu najbliższej dekady liczba ta ma wzrosnąć do ponad 100 000. Ten rosnący problem nie wynika jednak z faktu, że Polska nie inwestuje w swoje talenty. Wręcz przeciwnie: polscy pracownicy IT są wysoko cenieni i coraz częściej poszukiwani przez zagranicznych pracodawców. Szacuje się, że niemal połowa wszystkich polskich pracowników IT otrzymała w ciągu ostatnich 12 miesięcy oferty pracy od zagranicznych firm.
Pracownicy zagraniczni
Polska od dawna importuje zagraniczną siłę roboczą, aby sprostać zapotrzebowaniu na rynku pracy. Światowe kryzysy w ostatnich latach, takie jak pandemia Covid-19, w wyniku której wielu zagranicznych pracowników wróciło do kraju, a także wojna na Ukrainie, znacząco wpłynęły na polski rynek pracy.
Ponad 160 000 ukraińskich uchodźców znalazło zatrudnienie w Polsce. Większość z nich pracuje w sektorach nisko płatnych i niewymagających kwalifikacji. Z drugiej strony w wyniku konfliktu wielu wykwalifikowanych pracowników wróciło na Ukrainę, by wesprzeć obronę kraju.
Zdaniem Liliany Budkowskiej, dyrektorki ds. programów zewnętrznych i międzysektorowych w Fundacji Rozwoju Systemu Edukacji (FRSE), trzeba włożyć więcej wysiłku w dostosowanie ukraińskich uchodźców do polskiego rynku pracy.
Liliana mówi, że FRSE wdraża w Polsce ścieżki podnoszenia kwalifikacji w ramach projektu „Szansa – nowe możliwości dla dorosłych”.
„Projekt ten skupia się na poprawie możliwości dostępnych dla dorosłych osób bezrobotnych lub nieaktywnych zawodowo z obszarów mniej uprzywilejowanych, takich jak małe miejscowości wiejskie i regiony poprzemysłowe, a także dla osób niepełnosprawnych intelektualnie i fizycznie”.
Grupom docelowym zaoferowano elastyczne możliwości poprawy umiejętności czytania, liczenia, kompetencji cyfrowych i społecznych. Otrzymały też wsparcie w dążeniu do osiągnięcia wyższych poziomów w ramach Polskiej Ramy Kwalifikacji.
Zakres prac FRSE uległ drastycznemu wzrostowi w związku z trwającą wojną w Ukrainie.
Liliana wyjaśnia, że ponieważ języki polski i ukraiński są podobne, wielu Ukraińców rozumie naszą mowę, ale może mieć problemy z czytaniem i pisaniem.
„Ludziom nie jest łatwo przyznać się do tego, że mają problem z umiejętnością czytania i liczenia”, mówi Liliana. „Ale bez tych umiejętności mogą nigdy nie osiągnąć swojego prawdziwego potencjału”.
Liliana mówi, że Polska jest obecnie domem dla około 700 000 ukraińskich dzieci.
Jak twierdzi: „Około 200 000 z nich uczęszcza do polskich szkół, a pozostałe 500 000 uczy się przez internet w ukraińskich instytucjach. Ich przyszłość jest niepewna, dlatego trzeba być gotowym na wszystkie ewentualności. W ramach tej gotowości musimy zapewnić im przygotowanie do podjęcia pracy w naszej gospodarce”.
Tworzenie możliwości w polskim społeczeństwie
Pomimo niskiego poziomu bezrobocia w Polsce, niektóre grupy społeczne mają trudności ze znalezieniem pracy zarobkowej i są narażone na długotrwałą nieaktywność zawodową. Do takich grup w niekorzystnej sytuacji należą osoby z niepełnosprawnością fizyczną i intelektualną oraz osoby z rodzin ubogich i pokrzywdzonych. Polska wykorzystuje część Europejskiego Funduszu Społecznego (13,2 mld euro przyznanych Polsce na lata 2014–2020), aby zmniejszyć przeszkody napotykane przez te osoby i pomóc im w znalezieniu pracy.
„Pomimo tak dużego zapotrzebowania wśród pracodawców, w urzędach pracy zgłaszana jest tylko niewielka liczba wolnych stanowisk”, zauważa Liliana. „Osoby w niekorzystnej sytuacji mają więc utrudniony dostęp do ofert. Jest to luka, którą projekty takie jak Browar Spółdzielczy mają nadzieję wypełnić”.
Browar Spółdzielczy to polska firma założona z pasji do piwa i rozwijająca się na fali rosnącej popularności piw rzemieślniczych. Nie jest jednak typowym „hipsterskim” mikrobrowarem. Oprócz gaszenia pragnienia swoich klientów szeroką gamą piw IPA, stoutów, pilznerów i piw pszenicznych, browar stwarza także możliwości dla pracowników z niepełnosprawnością intelektualną, którym trudno byłoby znaleźć pracę gdzie indziej.
Browar Spółdzielczy jest pomysłem Agnieszki Dejny, prezeski Spółdzielni Socjalnej DALBA, która jest właścicielem browaru.
„Browar Spółdzielczy powstał z pasji do piwa, morza i potrzeby zmian”, mówi Agnieszka. „Warzymy nasze piwo w tradycyjny sposób, w małym browarze w Pucku. To nie jest tylko praca. To pasja. Większość pracowników spółdzielni to osoby, które z powodu swojej niepełnosprawności nie miały szans na otwartym rynku pracy”.
Podnoszenie kwalifikacji pracowników i zapewnienie podstawowych umiejętności życiowych
Oprócz nauki tradycyjnego warzenia piwa, pracownicy spółdzielni uczą się także podstawowych umiejętności życiowych, które pomagają im w rozwoju społecznym i zawodowym.
„Nasi pracownicy rozwijają umiejętności, które wspierają podstawowe i kluczowe kompetencje”, mówi Agnieszka. „Umiejętności te pozwalają im zyskać większą niezależność i pomagają w dostępie do usług edukacyjnych”.
Oprócz nabywania i doskonalenia umiejętności liczenia, pisania i organizowania, które są niezbędne do udanej integracji w miejscu pracy i szerszym społeczeństwie, pracownicy są zachęcani do rozwijania swoich umiejętności społecznych, co dodatkowo wzbogaca ich życie.
Agnieszka dodaje: „Warzenie piwa z natury jest zadaniem wymagającym ścisłej współpracy. W trakcie procesu warzenia nasi pracownicy budują relacje i nawiązują przyjaźnie, które przetrwają całe życie. Wielu z nich wielu doświadczało wcześniej izolacji i samotności, dlatego nie można nie doceniać znaczenia takiej szansy”.
Jednym z wielu zajęć, do których zachęca się pracowników, są lekcje nurkowania.
„Woda stwarza idealne warunki do wszelkiego rodzaju aktywności fizycznej, terapii i rehabilitacji osób z niepełnosprawnościami”, twierdzi Agnieszka. „Uczą się one, jak kontrolować oddech, swoje ciało, utrzymywać równowagę i przystosowywać się psychicznie”.
Według Agnieszki to wszystko składa się na świetne środowisko pracy i pomaga produkować jeszcze lepsze piwo, które jest sprzedawane we franczyzowych Pubach Spółdzielczych browaru w Gdańsku, Łodzi i Toruniu. Podobnie jak sam browar, Puby Spółdzielcze są przedsiębiorstwami społecznymi.
„Puby w Łodzi i Toruniu zostały otwarte w ramach pierwszej w Polsce franczyzy społecznej”, mówi Agnieszka.
Oprócz sprzedaży w pubach, miłośnicy piwa mogą znaleźć produkty Browaru Spółdzielczego na półkach supermarketów Auchan w całej Polsce.
Agnieszka jest bardzo dumna z historii, która stoi za sukcesem browaru, ale jest też świadoma, że sama historia może stanowić koło napędowe tylko do pewnego momentu.
„Spotykamy się z wielką życzliwością i wsparciem ze względu na nasze zaangażowanie w sprawy pracowników”, mówi. „Ale jeśli chcemy się rozwijać i zabezpieczać przyszłość browaru i naszych pracowników, musimy robić wszystko, aby warzyć piwo najwyższej jakości”.
Aby zabezpieczyć swoją przyszłość, Browar Spółdzielczy wysłał już pracowników na praktyki do browarów w Anglii i Danii. Nawiązał także współpracę z międzynarodowymi browarami, z którymi tworzy nowe gatunki piwa.
„Wierzymy, że każdy może pracować, jeśli znajdzie dla siebie odpowiednie miejsce”, dodaje Agnieszka. „W naszym browarze i należących do nas pubach tworzymy miejsca pracy dostępne dla osób z niepełnosprawnościami fizycznymi i psychicznymi. A jednocześnie po prostu serwujemy Wam świetne piwo”.
Media Coverage
This article has been published in Poland by managerplus.pl, Webmagazyn.pl, Biznes.newseria.pl, wirtualnemedia.pl, Informacjebranzowe.pl, polska-ie.com, News.kafito.pl, archnews.pl and Centrumpr.pl